Sesja

Pojawiasz się przed niewielkim miasteczkiem o nazwie Hezer. Miasteczko jest otoczone licznymi polami i sadami. Większość wpływów mieszkańców pochodzi z handlu i z usługami z których korzystają przejezdni.

Mrdanrren nerwowo poprawił płaszcz upewniając się że dobrze zasłania on jego lewe ramie przed wzrokiem ludzi, po czym jeszcze raz zlustrował wzrokiem drogę przed miasteczkiem. Nie chciał się wpakować w tłum w którym łatwo ktoś mógł na niego wpaść i przypadkiem odkryć jego sekret. Nie mniej musiał wejść do miasteczka i rozejrzeć się za jakimś zajęciem gdyż jego sakiewka była całkiem pusta. W końcu zdecydował się i wyszedł na drogę lekko utykając na lewą nogę.

W miasteczku było pięć karczm. "Świński ozór" do którego wstęp mieli jedynie mieszkańcy, "Wielki świat" i "Galana" w których można było spać i jeść za niezbyt wysokie pieniądze. Karczma "Pod Linoskoczkiem" była najlepsza i najdroższa, a "Królewskie Siodło" mimo nazwy było tanią speluną dla biedoty i zbirów. Oczywiście by też rynek i lochy. Tyle wiedział. O resztę chyba będzie musiał wypytać

Na początek postanowił zajrzeć na targ. Zawsze dobrze wiedzieć co ludzie sprzedają gdyż pozwala sie zorientować co jest im potrzebne jako surowiec. Ponadto na targach zwykle kręcą sie kieszonkowcy, którzy są nader chętni do podzielenia się swym zarobkiem. Jeśli się ich złapie, oczywiście. Z resztą sam też od biedy mógł by spróbować coś ukraść.

Ta targowicku handlowano głównie plonami z tutejszych pół i sadów. Napotkał również kilku sprzedawców ryb, zbrojmistrzów, mężczyznę zajmującego się naprawami o ostrzeniem. Nie był wstanie dostrzec kieszonkowców, choć nie wątpił w ich obecność. Po pewnym czasie natrafił również na oficera rekrutującego ochotników ( i pijanych "ochotników") , jednego złotnika i "szamana" sprzedającego biżuterie z kości, kłów i zębów zwierząt.

Powoli zbliżył się do oficera chcąc dowiedzieć się do czego przeprowadza on zaciąg tych ochotników, gdyż jak zauważył nawet przy pełnym swoim kamuflażu musiał wyglądać na sprawniejszego niż większość co niektórzy z zrekrutowanych pijaczków. Dodatkowa fakt że miał blizny na twarzy powinien pokazać że nawet nie nosi on ostrza jedynie na pokaz, lecz również umie się nim posłużyć.

- Zdrowy?

Zapytał oficer nie patrząc na niego tylko pisząc coś na pergaminie.

Mrdanrren zamrugał kilka razy normalnym okiem z zaskoczenia. To do niego było? Cóż widać i tak nie patrzy kogo rekrutuje więc nic chyba nie zaszkodzi spróbować drobnego kłamstwa. Jak mu się zajęcie nie spodoba, zawsze pozostanie dezercja i niepojawianie sie w pobliżu tego miasta przez kilka miesięcy.
-Zdrowy.- powiedział.

- Imię i namiot.

Machnął nieznacznie piórem w kierunki namiotu tuż przy jego posterunku.

-Mrdan.
Rzucił krótko, po czym szybko ruszył w stronę namiotu by nie wystawić się na dalsze pytania, które mogły by jedynie ściągnąć uwagę oficera na niego.

- Kolejny?

Zaskrzeczał starzec w białych choć poplamionym krwią stroju. Nieustannie mrugał oczyma.

- Siadaj, siadaj... Więc tak, tak... Kim byłeś wcześniej?

Usiadł, a gdy usłyszał pytanie omal nie otworzył ust z zaskoczenia.
-Przepraszam, chyba nie rozumiem....
nie dodał nic, patrząc z zaskoczeniem na starca. "Kim on do cholery może być?" przemknęło mu przez głowę

- Co mówiłeś? Głośniej do cholery!

Zakasłał.

- Cholerne bachory... Więc kim byłeś!

Niemal krzyknął.

-Tym kim jestem teraz. Nie rozumiem o co ci chodzi. Chcesz wiedzieć czym się zajmowałem? Trochę pracą na roli, trochę łowieniem ryb na jeziorach, przez jakiś czas próbowałem zostać pisarczykiem miejskim, ale głównie zajmuje się podróżowaniem z miejsca na miejsce.
Zaczął niemal krzycząc ale stopniowo się uspokoił i zaczął mówić normalnie choć dość głośno.

- Tak, tak, tak, tak...

Zaczął coś zapisywać na biurku... Zapewne zapomniał o pergaminie.

- Umiesz obchodzić się z włóczniom.

Podniósł głowę i patrzy na ścianę na miotu... nie na niego...